Miałam napisać fajny i obszerny tekst o wczesnym wspomaganiu rozwoju zwanym WWR, miało być kulturalnie i miło i mądrze i w ogóle och i ach...
Wyjdzie tekst na bazie wnerwu skośnego wściekle złośliwego.
Taką oto perełkę otrzymałam dziś (pisownia zgodna z oryginałem) : "(...) Iwona czy ty myślałaś, żeby pójść z bartkiem do super lekarki homeopatki w Lublińcu? Bo wiesz ona stawia diagnozę i leczy ziołami i lekami opatentowanymi przez siebie i wie lepiej niż wszyscy lekarze bo oni sama wiesz prawdy nie powiedzą, żebyś tylko do nich chodziła (...) Ogólnie to mojej mamie zdiagnozowała zatrucie metalami ciężkimi a nie raka i mama sie czuje świetnie i odstawila leki, bo od tygodnia nic nie boli (...). A poza tym ten autyzm jest pewnie po szczepieniach i na pewno od zatrucia rtęcią i ona to też leczy"
zagotowało się we mnie, że mi prawie gwizdek pod deklem wybuchł jak nie przymierzając światełko do nieba.
I to nie jest taka pierwsza wiadomość, już inni życzliwi radzili mi: lewoskrętną witaminę c, badania włosa w jueseju, jagody chia, wlewy z witaminy c i wody utlenionej oraz dietę bezglutenową.
Moi kochani – jeżeli kiedykolwiek, ktokolwiek powie wam, że lekarze to głupki, ale za to znachor jest cacy przypomnijcie sobie ten tekst i moje słowa.
Studia medyczne to najcięższe i najdłużej trwające studia. Zanim medyk dostanie w swe ręce pierwszego pacjenta do osłuchania, musi się nauczyć na pamięć CAŁEJ anatomii, każdej kości, mięśnia i nerwu, ich funkcji i budowy. Wkuwa na pamięć symptomy i choroby, ogląda setki preparatów, czyta tysiące opisów. Po to, żeby primum non nocere po pierwsze nie szkodzić. Żaden lekarz świadomie was nie skrzywdzi, owszem może popełnić błąd, może czegoś nie wiedzieć – szczególnie w przypadku dzieci takich jak Bąk – których jest kilka – kilkadziesiąt i po prostu wiedzy na temat ich choroby nie ma. Na Bączku uczą się nawet profesorowie, a o ich ogromnej klasie i mądrości świadczy fakt, że uczyć się mimo tytułów chcą i słuchają tego co już wiemy, badają, szukają, pytają.
Technik samochodowy, kosmetyczka czy pani z licencjatem z logistyki na milion procent nie posiadają ułamka wiedzy potrzebnej do pomocy Twojemu dziecku, ojcu, matce, siostrze czy nawet do jasnej anielki kotu!
Znachorem, bioenergoterapeutą czy innej maści paści specjalistą od medycyny alternatywnej może zostać kot Filemon bo mu tak mądrze z oczu patrzy. Ściany ich gabinetów obwieszone są zagranicznymi dyplomami: Therapist, Specialist of medicine itp. Eksperymentalnie dziś sprawdziłam - za jedyne 30$ możecie mieć takich dyplomów 6 – robi się je on-line wystarczy wpłacić odpowiednia kwotę i już drukujecie sobie elegancki dyplomik w gotyku, w ramkę, za szkło i na ścianę. Zainteresowanym karierą mogę podać linka.
Ludzie opamiętajcie się!
Nie wyleczycie raka witaminą c, a autyzmu odtruwaniem.
Szarlatani czekają tylko na naiwnych i zdesperowanych rodziców, którzy za co łaska minimum pińcet pójdą i uwierzą w każdą bzdurę. Kupują szemrane ziółka, proszki udające leki – których nie badało żadne laboratorium i w których składzie przy odrobinie szczęścia będzie proszek do pieczenia i cukier puder, przy braku tegoż może być ług, środki pobudzające i inne.
Moja dobra znajoma pojechała kiedyś do takiej szarlatanki z mamą, kobieta po mastektomii i histerotomii, z przerzutami do wątroby i płuc – szukały ratunku. Szarlatanka namieszała ziółek dala jakieś pastylki i kazała odstawić leki. I cud, przez 2 tygodnie mama zasuwała jak nigdy wcześniej, potem wylądowała w szpitalu w stanie ciężkim, toksykologia wykazała obecność amfetaminy i innych substancji pobudzających. Fajnie co? Zamiast wydłużyć mamie życie – zafundowała jej OIOM.
Dieta bezglutenowa – dla mnie absolutny hicior – przeznaczona dla osób nietolerujących białka glutenu, czyli jakiegoś promila populacji z celiakią, fenyloketonurią i innymi RZADKIMI chorobami metabolicznymi. Ale nieeee – po co słuchać lekarzy, gluten jest be to nie jedzmy, dziecku tez nie damy bo przecież "celebrytki nie jom a żyjom". Boże w niebiesiech, że też nie trzaśniesz czasem z błyskawicy w taką głupotę. Oczywiście jedzmy zdrowo, nie ładujmy w dzieci ton cukru, fastfoodów – ale bez przesady. Można wyeliminować cukier u dziecka z nadpobudliwością, nie zaszkodzi mu jak podje owoców zamiast cukierków z wątpliwej jakościowo czekolady, ale nie linczujmy matki bo dała dzieciakowi lizaka. Bączek żuje gumy. Mamby. Nie miał ząbków do 23 miesiąca życia, nie wyrobił odruchu żucia, więc teraz żuje mamby i haribo i pewnikiem jest dla mnie osobne miejsce w piekle naszykowane...
Dalej mamy super hiper wspaniałe pseudodietetyczki, już słyszałam przez internety oczywiście, że powinnam wyeliminować mięso z diety Bączka, zafundować mu oczyszczającą dietę wysokobiałkową i inne mądrości. Dla przykładu – niedawno moja ukochana przyjacióła była u dietetyczki po dietę – nie ma co ukrywać odchudzającą – tak coby zdrowo było i smacznie i żeby waga drgnęła nie ukrywajmy tego – w dół. Dietetyczka fuul proffesional wezła wywiad sporządziła, co może, czego nie może i wydumała tak: zamiast masła – margaryna bo we tiwi mówio, że zdrowo, osobie nietolerującej strączków – zupę z soczewicy, osobie, która ćwiczy na siłowni ostatni posiłek o 18 kanapka i szklanka soku a potem śniadanie o 8 – owsianka na wodzie. Jednym słowem kumpela by schudła, bez dwóch zdań, tyle tylko, że kosztem własnego zdrowia. Na uwagi, że pani dietetyczka bredzi dostała ochrzan, że się nie zna i wymądrza i niech spada bo ona (dietetyczka) ma sznurek chętnych...
Tak to wygląda. Nie neguję działania ziół i metod prababci, sama Bąka nieraz smaruję gęsim smalcem, który własnoręcznie wytapiam, piję miliony naparów itd itp, stosuję najprostsze robione kosmetyki – ale wszystko z umiarem. Pomyślcie o małej Madzi z Brzeznej, którą rodzice zagłodzili na śmierć dzięki radom znachora po samochodówce. Ludzie na miłość Boską opanujcie się i dajcie mi spokój z lewo, prawo i naokrągłoskrętnymi witaminami, szemranymi dietami i znachorami oszustami. To dzięki opiece lekarskiej Bartuś żyje i rozwija się, dzięki wspaniałym lekarzom tutaj i za granicą Bartkowy system odpornościowy ruszył z kopyta, to dzięki opiece lekarzy, terapeutów, rehabilitantów poświęcających niejednokrotnie swój prywatny czas – nie oszustów – Bartek robi postępy i się rozwija. Nie wierzę w to, że jakiś szemrany znachor pomógłby choć w osiągnięciu 1% z tego.
Dlatego włączcie myślenie, nie wierzcie, jeżeli nie zgadzacie się z lekarzem – idźcie do drugiego, ale jeśli usłyszycie trzeci raz tę samą diagnozę – to musi w tym coś być. Owszem – lekarze nie są nieomylni, bywają chamscy, opryskliwi, przemądrzali – tak jak my, ale nie znaczy to, że tkwią w spisku koncernów farmaceutycznych, które chcą nas naciągać na kasę; bo przecież raka można można wyleczyć wlewami z wody utlenionej i lewatywą z kawy. W Meksyku. Z jedyny milion. W promocji...

|